czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 2

Hej, tłumaczenie znów nie będzie dobre, ale jakoś da się przeczytać:)
ENJOY xx
_________________________________________________________________________________


Z punktu wiedzenia Elly:


Zaczynanie szkoły w walentynki musi być najgłupszą decyzją jaką moi rodzice kiedykolwiek podjęli. Mogę sobie wyobrazić każdą słodką parę, i te głupie dekoracje-różowe serduszka rozwieszone wszędzie. Moim logicznym wytłumaczeniem na pytanie dlaczego nienawidzę walentynek jest pewnie fakt że nigdy nie miałam chłopaka z którym mogłabym spędzić ten romantyczny dzień. Więc tak, nienawidzę walentynek.

Chcecie wiedzieć czego jeszcze nienawidzę? Mojej matki. Nienawiść to może za mocno słowo- na obecną chwilę nie lubię jej w wysokim stopniu. Od pory kiedy zażenowała mnie na obiedzie z Pani Malette i jej cudownym synem Justin'em, nie odezwałam się do niej nawet słowem. Jak śmiała im powiedzieć to że nigdy nie całowałam się z chłopakiem, że nigdy go nie miałam, że nie mam przyjaciół bo jestem głupia. To nie moja wina że nie jestem popularną dziewczyną tak jak ona była, to nie moja wina że jestem tak odpychająca że nikt nie chce mieć ze mną nic wspólnego. A tą całą "głupotę" musiałam odziedziczyć po moich rodzicach.

Już teraz to wiedzę, głupia, brzydka dziewczyna w szkole, która jest dziewicą w każdy możliwy sposób. Bez wątpliwości wszyscy będą chcieli się ze mną przyjaźnić- wyczuj ten sarkazm. Szkoła wysłała e-mail'a z planem lekcji do moich rodziców, i umieścili mnie w w klasie specjalnej pomocy, gdzie każdy uczeń ma przypisanego nauczyciela który będzie mu pomagał na każdej lekcji, w każdy szkolny dzień. Wiem że pewnie będzie to kolejny powód dla którego wszyscy mnie znienawidzą.

Biorąc pod uwagę że szkoła zaczyna się za dokładnie godzinę, o 9, zdecydowałam że czas wstać z łóżka, wziąć prysznic i ubrać się. Weszłam do mojej przyległej łazienki i rozebrałam się z piżam zanim weszłam do gorącej wody. Po umyciu moich długich, brązowych włosów wyszłam z pod prysznica i owinęłam puszysty ręcznik wokół mojego ciała. Biorąc moją suszarkę nastawiłam żeby wysuszyła moje włosy na proste, po czym pokręciłam je lokówką. Kończąc układać moje włosy wzięłam torbę z kosmetykami i wysypałam zawartość na szafkę w pobliżu lustra. Wzięłam mój eye-liner w płynie i ostrożnie namalowałam cienkie kreski na mojej powiece, zakończając je zawijasem. Chwyciłam maskarę i nałożyłam ją tak by moje oczy się wyróżniały.  Kiedy zdecydowałam że już wyglądam przyzwoicie, poszłam do szafy czerwony dopasowany stanik i majtki, po czym założyłem to na siebie. Następnie nałożyłam szarą bluzkę na ramiączkach, a do niej jeans'y. Muszę przyznać mój tyłek wyglądał świetnie. Włożyłam stopy w botki który sięgały mi do kostek i były na szpilkach. Włożyłam telefon, kilka długopisów i ołówek do mojej szarej, skórzanej torby na ramię. Zeszłam na dół.

-Dzień dobry serduszko- zostałam przywitana przez mojego tatę kiedy wchodziłam do kuchni. Odbył poważną rozmowę z moją mamą po powrocie z obiadu u Pani Malette, o tym że nie powinna opowiadać o moim prywatnym życiu.

-Dobry tato, podwieziesz mnie do szkoły?- zapytałam z niechęcią pójścia do obcego budynku.
-Tak, podwiozę, wychodzimy teraz- poinformował mnie. Wzięłam jasne jabłko z miski z owocami, zanim wsiedliśmy do auta wzięłam trochę pieniędzy od taty na lunch.

Przez całą drogę wpatrywałam się bez celu w okno, z lękiem pójścia do szkoły.

-Będzie dobrze, jestem pewien że uczniowie są mili a ty zapoznasz tony przyjaciół- mój tata zapewnił mnie zanim wysiedliśmy z auta.
Były różne grupki uczniów stojące na parkingu, pewnie czekające na resztę ich "gangu" do przyłączenia się.

Byli tam chłopacy którzy mieli włosy z tyłu głowy w żelu, swetrowe kamizelki, grube czarne okulary, i czytali książki. Oni pewnie byli szkolnymi kujonami. Była też grupa umięśnionych chłopaków podrzucających piłkę do siebie nawzajem- oni pewnie byli zapalonymi sportowcami. Wiem żeby nie zbliżać się do nich. Była też grupa 3 dziewczyn w zdzirowatych ubraniach, przechodziły przez bramkę zwracając na siebie uwagę  wszystkich chłopaków, szły dumnie na szpilkach jak dla prostytutki. One pewnie były dziwkami które otwierały swoje nogi dla każdego "ruchacza". Były też inne stereotypowe grupki, stojące w różnych miejscach. Uświadomiłam sobie że nie będę należeć do żadnej z tych grup.

-Nie wydaje mi się że będę tu pasować- skarżyłam się do mojego taty.
-Jestem pewien że będziesz, na pewno są jacyś mili ludzie w twojej klasie-pokrzepił mnie.
-Zważywszy na to że jestem w głupiej klasie, jestem pewna że nikt nie będzie chciał się ze mną zaprzyjaźnić- wymamrotałam zanim wysiadłam z auta i skierowałam się w kierunku recepcji.

-Cześć, jak mogę wam pomóc?- bardzo wesoły recepcjonista uśmiechnął się.
-Hej, jestem Elly Shelley i jestem tu nowa.Potrzebuje numeru szafki i kombinacji szyfru.- wytłumaczyłam.W e-mail'u który otrzymałam powiedzieli mi żebym zgłosiła się do recepcji po szafkę, co właśnie teraz robię.
-Proszę bardzo kochanie- przekazał mi kawałek papieru z numerem szafki i numerem kombinacji.
-Kopia twojego planu lekcji zostało przyklejona w środku szafki w razie gdybyś go zapomniała, numery pokojów i książki które będziesz potrzebowała także tam znajdziesz, miłego pierwszego dnia.

Jak pierwszy dzień szkoły może być miły? Byłam w czterech różnych szkołach przez pracę moich rodziców  i żaden z pierwszych dni nie był miły.

Idąc wzdłuż zatłoczonego holu starałam się przejść niezauważenie. Kiedy nareszcie znalazłam moją szafkę , otworzyłam ją i znalazłam wszystko co wspomniał recepcjonista. Pierwsza lekcja- Matematyka 104. Zamamrotałam do siebie. Mam 5 minut żeby  dostać się do klasy bo ryzykowałam dostaniem się do kozy pierwszego dnia. .

-Hej, jesteś tu nowa?- głos z tyłu mnie przemówił. Odwróciłam się i zobaczyłam 3 dziwki stojące za mną.
-Ummm tak jestem.

Zerknęły na siebie ze złośliwym uśmiechem, to nie może oznaczać nic dobrego.
-Możemy zobaczyć twój plan lekcji, może mamy jakieś razem- blond lalunia w środku przemówiła. Bez czekania na moją odpowiedź zepchnęła mnie na bok i zaczęła oglądać mój plan lekcji.

-Dziewczyny spójrzcie na to- usłyszałam jej słowa- jest w tych dziwnych klasach- zachichotała, powodując śmiech u jej śledzących przyjaciółek, cóż rechot.

-Hej wszyscy- krzyknęła zwracając na siebie uwagę całego korytarza- Nowa dziewczyna jest głupia, jest w tych klasach ze specjalną pomocą!

Cały korytarz zaczął się ze mnie śmiać, przezywając mnie okropnymi przezwiskami. Czułam się totalnie upokorzona. Trzasnęłam szafką i rzuciłam się wzdłuż uczniów do sali 104. Zapukałam do drzwi wchodząc, było tam trzech uczniów ze swoimi nauczycielami, ale był też jeden samotny nauczyciel- pewnie mój. Podeszłam do niej i pociągnęłam krzesło powodując tym to że się na mnie spojrzała.

-Hej, to ty jesteś Elly Shelley?-zapytała.
-Tak, jestem- odpowiedziałam smutno, po tym co stało się przy szafkach nie oczekiwałam że będę mieć jakiś przyjaciół.

-Hej , jestem Pani Walker, twój osobisty nauczyciel. Będę z tobą każdej lekcji, i jestem tu te po to by pokazać ci klasy- uśmiechnęła się.
-Miło mi ciebie poznać, cieszę się że oprowadzisz mnie po szkole bo pewnie sama bym się zgubiła- sztucznie się zaśmiałam. Wszystko czego chciałam to zwinąć się w kłębek w łóżku i umrzeć.

Punkt widzenia Justin'a

Wchodząc do szkoły zauważyłem zamieszanie w holu. Idąc do moich przyjaciół Ryan'a Buttler'a i Chaz'a Somers'a  zapytałem się ich co się stało.

-Clair Jones upokorzyła tę nową dziewczynę dlatego że jest w klasie specjalnej. Można powiedzieć że chciało jej się płakać- Ryan oświadczył sympatycznie. Jedyna nowa dziewczyna jaką znałem była Elly, a nienawidziłem myśli o płaczącej Elly.

Od czasu Sobotniego obiadu myślałem tylko o niej. Wiem że ona ma 16 lat a ja 18 ale nie mogę nic na to zaradzić. Ona i jej rodzina poszli od razu po tym gdy Elly wyszła z łazienki, mogłem zobaczyć plamy po łzach na jej policzkach i to łamało mi serce. Jak jej własna matka mogła tak powiedzieć. To było okropne.

-Ta nowa dziewczyna jest moją sąsiadką i jest naprawdę bardzo słodka. Na imię jej Elly Shelley- powiedziałem im.
-Whoa, czy Bieber zakochał się w tej nowej dziewczynie?- Chaz zaczął droczyć się ze mną. Dałem mu w policzek żartobliwie zanim poszedłem na moją pierwszą lekcję- angielski.

-Juuuustyyyyyyyyy- denerwujący pisk zawołał mnie. Odwróciłem się do dziewczyny która mnie zawołała. Była to Clair Jones. Denerwująca szkolna dziwka.

-Mam dla ciebie kartkę walentynkową misiu- uderzyła powiekami próbując wyglądać seksownie, co jej nie wyszło.
-Cóż dzięki, muszę iść- szybko powiedziałem.
-A ty mi nic nie kupiłeś?- zabrzmiał jej urażony głos.
-Nie bo nie jesteś moją dziewczyną...... ani koleżanką- po powiedzeniu tego odbyłem swoją drogę na lekcję a kartkę wyrzuciłem do śmietnika.

 _________________

Była teraz pora lunch'u, ja, Chaz, Ryan i kilku inncy gości spotkaliśmy się. Mimochodem zerknąłem na kafeterie i ujrzałem piękną Elly, siedzącą samotnie w kącie, jedzącą jabłko. Wyglądała tak niewinnie w jej kręconych włosach, jej obszernej bluzce która ukazywała trochę dekoltu, i w jej ciasnych jeans'ach. Miałem zaprosić ją by usiadła z nami ale Clair podeszła do niej jako pierwsza. 

Mogłem zrozumieć co do niej mówiła ale nie zapowiadało się nic dobrego bo trzymała miskę z lasagne'ą za plecami.

Kiedy usłyszałem głośne sapnięcie, odwróciłem się i zobaczyłem jak Clair wyrzuciła lasagne na głowę Elly. Sos spływał z jej twarzy na ciuchy. Mięso i ser były w jej włosach. Czułem się na prawdę przykro dla niej.

Muszę ją chronić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz